niedziela, 1 lutego 2009

Kuala Lumpur

Po spotkaniu z Andreasem i Jessicą pojechaliśmy na lotnisko, gdzie znowu czekało nas ogromne przepakowywanie ze względu na nadbagaż. Zaczynamy być ekspertami w upychaniu wszystkiego w podręcznym tudzież zakładaniu tego na siebie. Do Kuala Lumpur przylecieliśmy dopiero o 23, więc jak najszybciej chcieliśmy dostać się do naszego hostelu. Mieliśmy rezerwację w hostelu w Chinatown. Jest tam pełno tanich noclegów, chyba nigdzie w mieście taniej mieszkać sie nie da. Ale tutaj zostaliśmy zaskoczeni. Zamiast osobnych pokoi, był tam jeden wielki z ponad dwudziestoma łóżkami! Każde z małą szafeczką na kłódkę, lampką i wiatrakiem. Poczułem sie jak w Harrym Potterze. Ale całkiem nieźle sie tam mieszkało, poza tym było bardzo czysto, co w Azji nie jest standardem.


Prawda, że przyjemnie.


Chinatown. Targ z podróbkami.


KL.



Na drugi dzień zaczęliśmy zwiedzanie. Oprócz Chinatown, które za dnia jest ogromnym targiem, poszliśmy do dzielnicy kolonialnej. Zdecydowanie najładniejsza dzielnica. Przepiękne budynki no i plac Merdeki, na którym ogłoszono niepodległość w 1957 roku.


Dzielnica kolonialna.










Kościół.

Akurat trafiliśmy na przygotowania do jakiejś parady wojskowej.


Armia malezyjska.

Później poszliśmy jeszcze do dzielnicy indyjskiej, gdzie próbowaliśmy lokalnego indyjskiego jedzenia. No właśnie Chińczycy, Hindusi, Malezyjczycy, Arabowie. Kuala Lumpur to niewiarygodny mix kulturowy. Na ulicach można spotkać przeróżnych ludzi, ale nie jest to tak jak w Europie Zachodniej, że jest kolorowo, ale dominują biali. Tutaj żadna z tych grup wyraźnie nie dominuje, wszystkie stanowią znaczący odsetek w społeczeństwie. Strasznie dziwne takie społeczeństwo, ale żyć razem potrafią i nieźle im to wychodzi.







Wieczorem poszliśmy jeszcze dostylizowanej na starochińską kawiarni. Świetne miejsce, świetna kawa i przepyszny deser! Po kawie przyszedł czas na piwo, które w Malezji jest horrendalnie drogie, dlatego po pubie przenieśliśmy sie jeszcze do taniej ulicznej chińskiej restauracji.

Tutaj więcej zdjęc.


Chińska kawa.

Brak komentarzy: