wtorek, 3 lutego 2009

Malakka

Kolejnego dnia wybraliśmy się do Malakki. Dzisiaj nie odgrywa ona znaczącej roli, natomiast kiedyś, w czasach kolonialnych, Malakka była stolicą regionu malezyjskiego. Portugalskie, holenderskie i brytyjskie wpływy są tu widoczne na każdym kroku. Architektura centrum miasteczka jest typowo kolonialna, chociaż zaraz obok znajduje się równie imponujące Chinatown. Miasteczko dla turystów jest miejscem bardzo przyjemnym, a więc i popularnym. Akurat trafiliśmy na chiński nowy rok, kiedy to przez kilka dni wszyscy mają wolne, a więc najazd turystów dało się odczuć. Atmosfera w Chinatown była bardzo świąteczna, a oprócz nocnego rynku, były tańce no i wyśmienite chińskie jedzenie.


Rzeka przecina Malakkę.


Nocny rynek w Chinatown.


Kolorowo.





Mieszkaliśmy w hostelu, prowadzonym przez Chińczyka. Co ciekawe, był to bardzo stary budynek, urządzony bardzo tradycyjnie. Miasteczko jest na tyle małe, że właściwie wszystko można odwiedzić na piechotę. Wiele się tam wprawdzie nie dzieje, ale jest uliczka z pubami, gdzie przy muzyce na żywo ludzie świetnie się bawili.


Ulica z pubami.


Nieco poza centrum.

Jest też bardzo sławna restauracja, gdzie trzeba odstać w kolejce przynajmniej pół godziny, żeby wejść do środka. My wytrwaliśmy, co zostało nam wynagrodzone naprawdę niezłym jedzeniem, które sami ugotowaliśmy w specjalnym sosie, który to właśnie stanowi o popularności tego miejsca.


Stoimy.


Wreszcie...

Odwiedziliśmy też muzeum, gdzie przedstawiona jest kolonialna historia miasta, statek i ruiny kościoła. Takie powolne, turystyczne dwa dni mieliśmy w Malace. Na koniec, przed odjazdem, ledwo zdążyliśmy na autobus. Było do tego konieczne nawet nielegalne otwieranie drzwi autobusu ku zdziwieniu zarówno kierowcy jak i pasażerów… W każdym razie zdążyliśmy, choć było już nerwowo, bo przecież utknąć na dłużej w Malace raczej nie warto. Ale podsumowując, miasteczko nam się podobało, bo mocno odróżnia się od otoczenia, a poza tym na krótką wizytę nadaje się wprost idealnie.

Więcej zdjęc tutaj.


To zostało po Holendrach.


Główny plac miejski.


Statek kolonizatorów.


Ruiny kościoła.





1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Gratuluję udanej wyprawy i fantastycznych kadrów:)) Zbieram informacje o uniwersytetach z tych regionów i wspomnienia ze studiów. Możesz mi pomóc w tym zakresie? Pozdrawiam Tomek Marcysiak
tmarcysiak@o2.pl