piątek, 26 grudnia 2008

Najwyższa pora na jakieś zdjęcia z zajęć. W tym tygodniu trafiła się okazja, bo mieliśmy zajęcia specjalne, trochę świąteczne. Każdy miał przynieść coś do jedzenia, ażeby podzielić się z innymi. Najlepiej coś typowego dla własnego kraju. Ale niestety o polskie jedzenie tu nie łatwo, zresztą europejskie w ogóle. Tak więc, najwięcej było jedzenia tajwańskiego oczywiście :) Niemniej jednak, była to dobra okazja, żeby zrobić trochę zdjęć z moich ulubionych zajęć z najlepszym profesorem. Poniżej kilka, a tutaj pozostałe.

I tym sposobem sprawę świąt zakańczam, bo coś za dużo się tego nazbierało.


Z prof. Chrisem Linem - najbardziej oblatanych człowiekiem jakiego w życiu spotkałem. Przez niego nienawidzę Singapore Airlines - ma obsesję :)


Prof. Lin dusi Flo.


Prawie wszyscy razem.

Z lewej Charles, z prawej Sven - przesympatyczny Niemiec. Tak, możliwe.


Nora z Pekinu i Daphne z Tajpej - zawsze mam lepszy humor jak je spotykam.

Sonja z Macedoni -bez wątpienia jedna z najsympatyczniejszych osób, jakie tu spotkałem.



Nasza klasa.

Brak komentarzy: