poniedziałek, 22 grudnia 2008

Wigilia

Miało być o czymś innym, ale dzisiejsze wydarzenie ma pierwszeństwo, bo mnie poruszyło. Wiem, że brzmi śmiesznie, ale tak rzeczywiście jest. Przed chwilą wróciłem z wigilii, organizowanej przez polskich księży i Warszawskie Biuro Handlowe w Tajpej (taka niby ambasada) dla Polaków mieszkających na Tajwanie. Początkowo byłem trochę sceptyczny czy tam iść, bo takich około kościelnych imprez nie lubię. Ale Magda mnie przekonała, że będzie dobre jedzenie :) A poza tym najważniejsza w tym wydarzeniu jest polonijność, a nie kościelność. No i warto było. Niezwykła atmosfera, chociaż wydawałoby się, że ot taka wigilijka, jakich teraz wszędzie pełno. Ale coś w tym jest, że ludzie którzy w sumie się nie znają, jednak chcą się spotkać, miło spędzić czas, i poczuć się choć trochę bardziej jak wśród swoich. Bo niby nic nas realnie nie łączy, a jednak czuje się jakąś więź. No i jedzenie… mmmm… niby nic, ale jednak bigos jak się go trochę nie jadło, to robił wrażenie. Co tam bigos, nawet ziemniaki mnie zachwyciły, a wcale ich jakoś nie kocham ;) I jeszcze śpiewaliśmy kolędy, no i opłatek był. Jednym słowem – miło. Poniżej kilka zdjęć. Pozostałe tutaj.


Uniwersytet Katolicki w Tajpej.


Jest powitanie.


Jest i szopka.




Magda, Karolina i Olimpia... już pamiętam ;)


Wiceszef biura ogłasza sukcesy ;)


Opłatek.




Jedzenie... mmm...


...mmm...


Kolędy śpiewamy sobie...


Ksiądz się rozkręcił ;)

Brak komentarzy: